czwartek, 21 sierpnia 2014

Rimmel, Match Perfection Foundation

Dziś parę słów o podkładzie, którego aktualnie używam. Jak widzicie po tytule to Rimmel, Match Perfection Foundation




Jest to pierwszy raz, kiedy kupiłam te same kolorowe mazidło do twarzy więcej niż raz. 

Po raz pierwszy nabyłam go chyba jakoś na przełomie zimy i wiosny.  O kurde! Właśnie się zorientowałam, że kupiłam go trzy (!), nie tak jak myślałam, dwa razy... :/ Od początku.

Po raz pierwszy nabyłam go chyba półtora roku temu, jak nie dalej. Nie miałam po nim jakiś złych wspomnień, więc na przełomie zimy i wiosny zdecydowałam się na niego znowu. Wybrałam wtedy kolor 200 Soft Beige. Poużywałam go chwilę, po czym okazał się jakiś niewystarczający i przede wszystkich za ciemny. Odstawiłam go wtedy na koszt podkładu z Sephory, który był trwalszy, a już na pewno bardziej kryjący. 

Przyszedł czas upałów. Sephora okazała się za ciężka, w kolejce czekał Rimmel. Niestety zbyt ciemny... Niby lato, ale ciąża sprawiła, że słońca unikałam i nie nabrałam kolorów. Trzeba było kupić kolejny podkład. Nie miałam ani chęci, ani czasu rozmyślać "który by tu produkt wybrać". Więc... znów padło na Match Perfection. Tym razem był to 101 Classic Ivory. Strzał w dziesiątkę!



Koniec historii o moich przygodach z tym produktem, czas na fakty :-)

To nam obiecuje producent:

Kryjący, niepozostawiający śladów podkład z zaawansowaną technologią Smar t- Tone dla efektu nieskazitelnej, perfekcyjnej cery w każdym świetle. Wzbogacony drobinkami szafiru dla efektu świetlistej i promiennej cery. Trwałość makijażu przez cały dzień. 
Match Perfection zostaje na skórze przez cały dzień i nie wymaga żadnych dodatkowych poprawek. Jest lekki i beztłuszczowy, dobrze się rozprowadza, posiada ochronny filtr SPF18, dzięki któremu cera jest cały czas pod ochroną.
Match Perfection jest idealnym podkładem dla zabieganych współczesnych dziewczyn, ponieważ jego długotrwała formuła utrzymuje się na skórze do 16 godzin. Kolor nie blaknie, dzięki czemu można nosić go od rana do nocy, bez nanoszenia poprawek.

                                                                                                     before                                                                  after

To myślę ja:

Kryjący - no nie do końca... Krycie określiłabym jako średnie. Nic więcej. Wyrównuje kolor na buzi, ale nie na jakimś kryjącym poziomie.

Wzbogacony drobinkami szafiru dla efektu świetlistej i promiennej cery - ma fajne wykończenie, faktycznie można powiedzieć, że promienne. Ja go w strefie T pudruję. 

dobrze się rozprowadza - racja

Trwałość makijażu przez cały dzień. 
Match Perfection zostaje na skórze przez cały dzień i nie wymaga żadnych dodatkowych poprawek. (...) 
 jego długotrwała formuła utrzymuje się na skórze do 16 godzin. Kolor nie blaknie, dzięki czemu można nosić go od rana do nocy, bez nanoszenia poprawek. - Tu jest pies pogrzebany. To absolutnie puste słowa producenta. Ja na prawdę nie mam sporych wymagań odnośnie trwałości, szczególnie w czasie ciąży, kiedy jak już wychodzę z domu, to na max. 4 godziny. Na ten czas podkład jest bardzo fajny. Niestety, gdy limit ten przekroczymy zaczynają się dziać różne rzeczy. Twarz zaczyna się świecić (i nici z świetlistej i promiennej cery), kolor znika, a razem z nim nasz bronzer, róż i rozświetlacz. Jedyne co w moim przypadku zostaje przez dłuższy czas na miejscu to AquaBrow. 

Podsumowując: 
Nie wiem czemu kupiłam go trzy (!) razy. Pierwszego kontaktu musiałam nie pamiętać, skoro skusiłam się na niego drugi raz. Drugie podejście było w okresie całkiem chłodnym, więc myślę, że stąd moje przyjemne odczucia co do jego stosowania. Obecny, trzeci raz... No cóż. Wystarcza mi chyba tylko dlatego, że nie wymagam długiej trwałości. Na pewno do kończę używanie obecnego opakowania, a te ciemniejsze prawdopodobnie wykorzystam w zimę, kiedy moja skóra tak się nie przetłuszcza. Koniec końców, więcej go nie kupię. Myślę, że u kogoś z suchą cerą lepiej by się sprawował. 


Czy któraś z Was zna się z tym produktem? Jakie macie związane z nim wspomnienia? 










9 komentarzy:

  1. A miałam go kupić ;D teraz muszę to przemyśleć :) Mój aktualny podkład z Inglota się skończył , teraz chcę spróbować czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego z Inglota używałaś? Ja próbowałam tego YSM i równoważącego, czy jak on się tam nazywa, taki w białej, hm, tubce :-)

      Usuń
  2. Ha czasem tak bywa:) ja kiedys kupowałam ten sam puder pare razy, strasznie sie na niego upierałam nawet nie wiem czemu bo właściwie nie do końca mi pasował :D tego rimmela nie znam, miałam wake me up ale krótko bo mi nie pasował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że nie tylko ja wpadam we własne pułapki. Ah, my kobiety... Kto nas zrozumie? :)

      Usuń
  3. Ja go jeszcze nie miałam, ale jedni go chwalą, inni wręcz przeciwnie, więc muszę wypróbować na sobie i ocenić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja go nie znam, ale fakt, że Rimmela jakoś nigdy specjalnie mnie nie pociągnął chyba tez robi swoje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam tyle podkładów że póki co na żaden się nie skuszę ;-) a mam jedne z Rimmel Wake Me up , który średnio lubię a nawet może jeszcze mniej ;-)

    OdpowiedzUsuń