Prócz sobotnich generalnych porządków i mycia okien, weekend minął spokojnie. Nawet za spokojnie...
Tak więc po weekendowej dawce witaminy D, pozostaje z utęsknieniem czekać na deszcz i ochłodzenie. Już oczami wyobraźni widzę piękną złotą jesień za oknem, ah marzenia. Teraz czas na jakąś kolację, dawkę ciążowych pisemek i spać. Jutro znów jest dzień, trzeba stawić czoła upałowi!
swietne zdjecia ;-)))
OdpowiedzUsuńU mnie też był leniwy:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tylko dyrygowalaś przy tym myciu okien :P
OdpowiedzUsuńJa z tych co upały bardzo lubię i strasznie mi szkoda, że spędzam większość czasu zamknięta w klimatyzowanym biurze :(
OdpowiedzUsuń