piątek, 11 lipca 2014

Moja ciążowa pielęgnacja

Na dzień dzisiejszy moja ciąża trwa 172 dni. To kupa tygodni, miesięcy w których ciało zmienia się nie do poznania. Ale to żadna tajemnica. Jeśli chodzi o mnie, to wiele od mojego ciała mogę wymagać. Od kiedy byłam kilkunastoletnią dziewczyną, miałam ogromną tendencję do rozstępów i tego typu historii. Przy rośnięciu, chudnięciu i tyciu. Wszystko zostawiało nieodwracalny ślad. Działo się tak mimo wcierania w siebie balsamów i dbaniu o nawilżenie skóry. Dlatego gdy dowiedziałam się o ciąży, wiedziałam, że muszę szybko zacząć działać! Oczywiście pojawiały się myśli "Po co? Przecież i tak jestem cała w tygrysie paski". No i fakt, że już wcześniej nic nie pomagało. 

Dziękuję samej sobie, bo tylko na takich myślach się skończyło. Teraz nie wyobrażam sobie, że mogłam odpuścić. Zaczęłam działać już od pierwszych tygodni. Zrobiłam mini rozeznanie w ofercie pielęgnacji dla ciężarówek. Zastanawiało mnie, dlaczego na niektórych produktach widniała informacja "od 4. miesiąca ciąży". Czy wcześniej nie wolno? Czy to czymś szkodzi? Skąd ja mam to wszystko wiedzieć? Podczas wizyty u lekarza, po prostu zapytałam. Mogę używać. Uff! Wtedy się zaczęło. 
Kupiłam to co uważałam za stosowne. Trochę z polecenia innych internetowych ciężarówek, inne mimo nie do końca pozytywnych opinii.
Od pani dermatolog wiem, że warto wpływać na skórę różnymi specyfikami, by dawać jej różne bodźce. Tak też robiłam, używałam na zmianę różnych marek i formuł. Zrobiłam z tego codzienny rytuał, co nie było łatwe to wypracowania, bo mam problem z systematycznością. 





Są tu produkty, które kupuję ponownie gdy tylko zaczynają się kończyć. Ale są też te, których zakup był totalnym błędem i te które są ok, ale serca mi nie skradły. 




- Bielenda, Sexy Mama, Skuteczna kuracja do pielęgnacji biustu, łagodzi bolesność i obrzmienie. Jak dla mnie to już sama nazwa zawiera w sobie cholernie dużo obietnic! Jak to się ma do rzeczywistości? Co cóż w moim przypadku kiepściutko. Produktu kupiłam myślę max. 2 miesiące temu, używałam codziennie przez kilkanaście dni i doraźnie w chwilach wzmożonego napięcia skóry na piersiach. Doraźnie pomagał, ale wiem, że pomogło by cokolwiek, byleby dodało nawilżenia. Ogólnie jako takich bolesności i obrzmienia to "cudo" nie zniwelowało. Ale to nie dlatego rzuciłam produkt w kąt. Od kiedy tylko go użyłam, zauważyłam wysyp krostek na dekolcie i piesiach. Początkowo nie wiązałam tego z tym kremem. Wiadomo, ciąża, hormony i te sprawy... Ale grubo ponad tydzień temu, coś mnie pokusiło i sięgnęłam znowu po ten specyfik. Masz ci los! Do dziś mój dekolt i cycki przeżywają oblężenie. Tak, teraz czuję się naprawdę Sexy Mamą. Dziękuję! 

-Tołpa, dermo body, mum. Balsam na zmęczone nogi. Eliminuje uczucie ciężkich nóg, wzmacnia naczynka krwionośne. Tu zacznę od tego, że wydaje mi się, że właśnie po użyciu tego balsamu swędzą mnie nogi. NAPRAWDĘ swędzą. Ten żel (bo balsamem to jest to chyba tylko z nazwy) kupiłam razem z Bielendą parę miesięcy temu, gdy tylko temperatura się dźwignęła, a moje kostki wyglądem coraz bardziej przypominały nogi małego (tak małego :P) słoniątka. Mimo świądu, który wydaje mi się, że powoduje ten produkt, nie zamierzam z niego rezygnować. Na próżno szukać tu typowego uczucia chłodzenia, takiego wiecie "mentolowego", ale gdy tylko wsmaruję to mazidło w łydki i odczekam momencik, mogę zacząć cieszyć się nieziemską ulgą. Oj tak. Używam zawsze w gorsze dni, kiedy nogi dają mi się we znaki. Żelik nie należy do najtańszych, ale moim zdaniem jest godny zakupu. Jeśli ten skończy mi się, nim skończą się upały to myślę, że kupię go znowu. Mimo tego swędzenia.

-Eucerin, Naturalny olejek pielęgnacyjny. Olejek jak olejek, olejkowaty. Na pewno jest wydajny. Dobrze się wchłania. Fajnie się go wmasowuje. Kupiła mi go mama już na początku ciąży wierząc, że będzie dla mnie zbawienny. Sama bym nie kupiła i wiem, że gdy się skończy to i tak nie kupię. Jest dobry, ale chyba odrobinę przereklamowany. Używałam codziennie jakiś czas, ale teraz sięgam po niego sporadycznie żeby go zużyć i zwolnić miejsce w szufladzie. 




-Ziaja, Mamma Mia, Krem przeciw rozstępom. Mój bezkonkurencyjny faworyt! Ten balsam jest nieziemski. U W I E L B I A M! Od lutego smaruję się nim codziennie, nieraz po kilka razy. Obecnie mam chyba 4 opakowanie i przy najbliższej okazji kupię kolejne. Daje super uczucie nawilżenia, ładnie się wsmarowuje i szybko wchłania. Wmasowuje go zawsze w brzuch i biodra. Czasem w uda i biust. Jest niedrogi i wydajny. Polecam!

-Rossmann, Babydream fur Mama, Olejek do pielęgnacji ciała. Drugi ciążowy faworyt. Nie jestem fanką mazideł, a co dopiero olejków, ale ten na prawdę polubiłam. Super współpracuje, ładnie pachnie, dobrze się wchłania i ma dobry skład. Używam zawsze na noc. Jest mega wydajny, cały czas "męczę" pierwsze opakowanie. Polecam!

-Rossmann, Babydream fur Mama, Emulsja dla kobiet w ciąży. Cholernie ciężko się z nim pracuje Trzeba się nieźle namachać, żeby wpracować go w skórę, bo zostawia białe smugi.Do tego zostawia na skórze lepki film. Podoba mi się tylko jego skład. Nie lubię.

-Avene, woda termalna. To jedyny produkt tego rodzaju jaki miałam okazję używać, więc do innych nie mam porównania. Dla mnie ta woda jest zbawienna podczas upałów i weekendowych wypadów na działkę. Będąc w ciąży, szczególnie w lecie, warto posiadać wodę termalną.




Na koniec chcę wspomnieć o pielęgnacji jamy ustnej. Każda znana mi przyszła mama, w pewnym momencie ciąży, zaczyna borykać się z problemem krwawiących dziąseł. Dziewczyny nigdy tego nie bagatelizujcie! Bo minie. Bo to nic wielkiego. Bo tak już mam. Koniecznie udajcie się do dentysty, albo przynajmniej poproście o poradę farmaceutę. Choć polecałabym dentystę. Moja specjalistka od uzębienia, pani zębolog, od razu poleciła mi Meridol, w formie pasty i płynu oraz Eludril, płyn do płukania ust. Ten drugi jest jakiś mocniejszy i używałam go tylko dwa tygodnie, gdy było naprawdę źle. Mam tu na myśli bardzo, bardzo spuchnięte i krwawiące dziąsła. Od ponad trzech miesięcy do codziennej higieny jamy ustnej stosuje tylko Meridol i rzadko widzę, że dziąsła przybierają czerwoną barwę. Zębolog od razu kazała wymienić szczoteczkę na super-extra delikatką, tj. Curaprox ultra soft, 5460, nazwa dość kosmiczna, prawda? Nie mniej jednak, tak mięciutkiej szczotki nigdy nie widziałam. Meridol można kupić w Rossmannie. Szczotkę w dobrych aptekach. Nie jest to w żadnym wypadku porada lekarska, bo takiej może udzielić specjalista, doraźnie można się w to zaopatrzyć, ale tak jak wspominałam, to nie jest pierdoła i warto iść do dentysty. 



Podsumowując, obecnie będąc w 25 tygodniu ciąży mam pewność, że gdyby nie moja szybka reakcja i intensywna pielęgnacja, mogłabym wyglądać naprawdę kiepsko. Od początku ciąży nie pojawił się u mnie żaden nowy rozstęp. Minimalnie, bo dosłownie o minimetry powiększyły się stare na biodrach. Tak jak pisałam wcześniej, mam ogromną tendencję do rozstępów i dla mnie, to jak wyglądam (albo jak nie wyglądam) obecnie to duży sukces. Smaruje się codziennie rano, w ciągu dnia ZAWSZE gdy tylko poczuję, że skóra się napina i zaczyna swędzieć oraz obowiązkowo wieczorem. No, na razie tak to wygląda :-)

Jeśli jesteś mamą, bądź przyszłą mamą podziel się ze mną swoimi sposobami na ciążową pielęgnację. 
















11 komentarzy:

  1. Bardzo fajny program pielęgnacji:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietna pielegnacja. Polecam krem na rozstepny Palmers. I mnie bylo tak, ze dopoki smarowalam rozstepow nie bylo, ale strasznie zaczal mi przeszkadzac zapach i przestalam uzywac, co nie stety mialo swoje skutki w postaci rozstepow:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też myślę, żeby spróbować dodać krem Palmers do codziennego użytku :D

      Usuń
  3. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa!
    Właśnie zapomniałam wspomnieć, że też robię peeling! Wierzę, że połączenie kremów, balsamów, oliwek i peelingu potrafi dużo zdziałać.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ziaja, Mamma Mia, Krem przeciw rozstępom - stosowałam w obu ciążach i faktycznie działa - zero rozstępów, ale smarowałam brzuch systematycznie, a w 8-9 mies. nawet 3-4 razy dziennie, bo skórę miałam strasznie naciągniętą, jakby miała pęknąć. Na szczęście udało się i nie ma pasków ;)
    Uważaj na Babydream fur Mama - u mnie wysuszał skórę, stosowałam na początku, moim zdaniem nie pomaga i nie zabezpiecza odpowiednio skóry - ale to są moje indywidualne odczucia.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że to właśnie Mamma Mia jest górą w mojej pielęgnacji. Ciesze się, że również Tobie się podoba. Myślę, że to coś świetnego, dodatkowo taniego. Odnośnie Babydream, spróbuję na parę dni zamienić na Eucerin, może to nie rozciągająca skóra swędzi, a wysuszona po rossmannowskim mazidle... :) Dzięki za radę!

      Usuń
  5. Tolpa krem na zmęczone nogi och tak tez oh używałam i wody termalnej rownież ;) Babydream emulsja do kąpieli tez ze mną była

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi rozstępy pojawiły się 2 tygodnie przed porodem jak brzuch zszedł na dół to jest ból dopiero :( Czasami żaden krem nie pomoże

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dopiero zaczynam sie powiększać ;) obecnie jako anty rozstepowy specyfik wprowadziłam olejek Mustela. U Ciebie widzę całą armie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już przed ciążą wyglądałam jak tygrys, więc wolałam nie kusić losu, na razie wszystko działa jak należy :D

      Usuń