piątek, 4 lipca 2014

INGLOT w kolorze trele-morele

Cienie Inglota, są jak dotąd moimi największymi ulubieńcami i żadne MACzki nie są w stanie mi ich zastąpić. Choć niczego im nie ujmuję. Jak każdy wie cienie Inglota (szczególnie te freedom system), są na prawdę świetnej jakości, mają masę kolorów i wykończeń. Za to je lubię. Dlatego mam ich dość sporą kolekcję i zamierzam się nią z Wami podzielić. 
Oto jedna z moich paletek piątek. Oscyluje w kolorystyce beżu i brzoskwinki. Przynajmniej jak na mój kiepski wzrok :-)







311 matte 
407 pearl
397 pearl
467 double sparkle
352 matte





Na potrzeby postu paletka została wygrzebana z czeluści toaletki. Nie wiedzieć czemu rzadko po nią sięgam. Sięgałam, dziś wyciągnę ją na wierzch. Moim zdaniem dobre kolory na obecne teraz słoneczne miesiące. Następnym razem przyjrzymy się czemuś ciemniejszemu.




2 komentarze:

  1. swietnie skomponowana paletka :)
    sama mam rozne paletki nudziakow, taupe, rozy, fioletow a pomaranczy jeszcze nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, wygląda ślicznie, muszę zacząć częściej używać:)

      Usuń